Jest takie miejsce, na krańcu Europy, gdzie góry łączą się z morzem. Gdzie zarówno miłośnicy odpoczynku na wybrzeżu, jak i trekkingów po wzgórzach, będą zachwyceni. Ja zdecydowanie należę do tych drugich, a Madera okazała się idealną destynacją na tegoroczne wakacje.


Na zakwaterowanie wybraliśmy dwa różne miejsca na wyspie, tak, by móc zobaczyć ją w całości. Nocleg w kilku miejscach będzie najlepszym pomysłem dla tych, którym zależy na zwiedzaniu wyspy, a nie chcą tracić czasu na dojazdy. Na początek wybraliśmy zakwaterowanie na południu Madery, a następnie w miasteczku na północy – Ponta Delgada. To mało turystyczne i ciche miejsce, idealne na wakacje w stylu slow. Mała wioska i piękne widoki – czego więcej trzeba, by odpocząć?


Jeśli wolisz spać w jednym miejscu to najlepiej wybrać takie, które znajduje się blisko ulubionych atrakcji – gór albo plaży. Dla wielbicieli trekkingu idealne będą okolice Funchal i Machico. Tych, którzy lepiej odnajdują się pośród innych turystów oraz lubią moczyć się w naturalnych basenach, zainteresują noclegi w okolicy Porto Moniz.
Którąkolwiek okolicę wybierzesz – na wyspie przyda się samochód. To dobry sposób na swobodne poruszanie się po wyspie. Na Maderze istnieje transport publiczny, ale nie dojeżdża do wszystkich punktów turystycznych czy szlaków trekkingowych. Samochód przyda się, by dotrzeć do mało obleganych i trudniej dostępnych miejsc.
Nasz pobyt zaczęliśmy od trekkingu na dość łatwych trasach: Levada 25 Fontes oraz Levada Risco. Nie są wymagające, a przez cały czas towarzyszą im piękne widoki. Na krótki odpoczynek przy kawie i słodkim ciastku nada się Rabacal Nature Cafe Spot. O dziwo, można dostać tam roślinne mleko do kawy, co na wyspie jest rzadkością!


Niski poziom trudności ma również trasa Sao Lourenco, czyli najdalej wysunięty na wschód szlak trekkingowy. Ma tylko 6 kilometrów, które warto przejść ze względu na wspaniałe widoki klifów. Ostre skały wyrastają prosto z morza i sprawiają wrażenie, jakby za nimi kończył się świat.
Na Maderze nie trudno o magiczne miejsca, niczym wyjęte ze starej baśni. W lesie Las Fanal, na północnym-zachodzie wyspy, ma się wrażenie, że z mgły zaraz wyjdzie baśniowy stwór, a my sami znajdujemy się w zielonej, magicznej krainie. Ten niezwykły teren został nawet wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Będąc na Maderze trzeba zobaczyć wodospad Garganta Funda, który nieśmiało kryje się między skałami. Biegnie 140 metrów w dół, a u jego podnóża każdy człowiek czuje się malutki. Pod kolejnym wodospadem, nazywanym Wodospadem Aniołów, można nawet przejechać samochodem! Niezapomniane przeżycie!


Oprócz wodospadów na wyspie znajdują się naturalne baseny, np. te w Porto Moniz i Seixal. Bardziej niż baseny przypominają morskie zatoki, wśród skał i fal. Są idealne na rodzinne kąpiele i odpoczynek podczas upałów.
Miłośnicy gór i osoby wprawione w trudniejszych trasach z dużym przewyższeniem, koniecznie muszą wejść na Pico Ruivo, czyli najwyższy szczyt Madery. My wyruszyliśmy z Pico de Arieiro i pokonaliśmy trasę w ok. 5 godzin. Początkowo to przyjemny spacer, a później zaczynają się schody – i to dosłownie! Do góry wchodzi się po schodach, które prowadzą na szczyt. Wspinaczka jest tego warta, bo na samej górze, przez chwilę można znaleźć się ponad chmurami, spod których wyłaniają się zielone wzgórza.


Jeśli spacer tak wysoko pod górę nie wydaje ci się ekstremalny, to na wyspie jest jeszcze kolejka w Achadas da Cruz. Wyłącznie dla tych, którzy lubią adrenalinę, bo kolejka zjeżdża pionowo w dół!
Po trudnej wspinaczce w górach trzeba zregenerować siły, najlepiej w restauracjach, próbując lokalnych specjałów. Niestety na Maderze króluje mięso, a opcje wegetariańskie są ograniczone. Dla tych, którzy jedzą ryby i owoce morza, jest sporo miejsc ze wspaniałą kuchnią. W Mercado Velho w Machico spróbujesz najlepszą zupę rybną, a w restauracji Portaliano w Funchal pyszne risotto z krewetkami. The Old Pharmacy to ciekawa restauracja w Ponta do Sol, urządzona w… starej aptece. To idealne miejsce na lekki lunch i degustację lokalnego wina. Po obiedzie warto wybrać się na spacer po miasteczku z piękną architekturą i niewielką plażą. W miejscowości Calheta znajduje się hotel w skale, Socalco Nature, w którym jest też restauracja. Ma sporo opcji wegetariańskich i oszałamiający widok na ocean!


Pasteis de nata to portugalski skarb narodowy. To kremowe, budyniowe babeczki, które rozpływają się w ustach. Nie można opuścić Madery i nie spróbować chociaż jednej! Dostać je można praktycznie wszędzie, ale te najlepsze kupisz w małej cukierni w Funchal, na końcu ulicy Rua da Santa Maria.

Po lokalne specjały najlepiej wybrać się w niedzielę, na targ w Santo Da Serra. Stoiska przepełnione są warzywami i owocami, również tropikalnymi. Polecam spróbować ceriman, czyli owoc monstery – tak, tej samej, którą masz w domu!


W Maderze trudno się nie zakochać… Szczególnie jeśli uwielbia się góry i piękne widoki. A te zachwycają na każdym kroku. Wyraźnie odczuwa się tu wilgoć, ale to właśnie dzięki niej wyspa pokryta jest tak bujną roślinnością i przez cały rok jest zielona. Gdyby to ode mnie zależało, to na świecie zawsze panowałaby wiosna… i taki właśnie jest cały rok na Maderze.