W okolicach Krakowa i Krakowie zazwyczaj bywałam przelotem. To dobra baza wypadowa w góry, tak traktowałam te okolicę. Postanowiliśmy to odczarować i zdecydowaliśmy się na weekendową wizytę na Małopolsce. Czy było warto?

Okolica zdecydowanie mnie urzekła. Jestem jedną z tych osób, która godzinami może wpatrywać się w niebo, w gwiazdy, w góry – przynosi mi to niesamowite ukojenie, w głowie, w duszy i w ciele. Małopolskie tereny z pewnością zapewnią Wam takie doznania.
Byłam totalnie oczarowana widokami, falowanymi dolinkami i górskim zapachem.

Myślę, że nie bez powodu termin tego wyjazdu nałożył się z pełnią w Rybach, co oznaczało słaby czas na pracę, obowiązki, a wręcz przeciwnie. To był idealny i magiczny czas na podążanie za głosem duszy, za intuicją, snami i marzeniami.
Zatrzymaliśmy się w uroczym miejscu, Zacisze Kraków. Niesamowicie cieszyłam się na tę wizytę – wybieraliśmy się tutaj od kilku miesięcy (nigdy nie mieliśmy po drodze i w końcu się udało!).
Myślę, że ten długo wyczekiwany czas na ten weekend przełożył się na to, że nasze oczekiwania wobec tej agroturystki były bardzo wygórowane. Wnętrza są urządzone w zgodzie z duńską filozofią hygee, więc jeśli jesteście fanami wygodnego i przytulnego miejsca – będziecie zachwyceni. Zostaliśmy ulokowani w pokoju z balkonem, strzał w dziesiątkę. Poranne widoki z mgłą w tle, do tego kubek ciepłej wody z cytryną – mogłabym zaczynać tak każdy dzień. I wierzę, że kiedyś będę.
Na dole czeka nas Was salon z kominkiem, mała biblioteczka (gdybyście zapomnieli zabrać ze sobą lektury wyjazdowej) i mnóstwo roślin, które niewątpliwie dodają uroku całej przestrzeni. Wśród pokaźnej kolekcji znajdziecie paprocie, sukulenty i wiele wiele więcej! Tuż po wyjściu z domu rozpościera się ogród, w którym możecie zerwać trochę świeżych malin – smakują nieziemsko. Każdy znajdzie przestrzeń dla siebie – hamaki, leżaki, lampiony, czego chcieć więcej przy idealnej pogodzie? Małym minusem jest samo położenie domu, który jest tuż przy ulicy, więc wyciszyć się możecie, ale spodziewajcie się, że co kilkanaście minut rozproszy Was przejeżdżający samochód. I rzecz na którą nie zwróciliśmy uwagi (ale zdecydowanie polecam brać to pod uwagę, jeśli nastawiacie się na prawdziwe slow i ciszę w głowie) – możliwość przyjazdu z dziećmi. Niestety to również wpłynęło na to, że momentami bywało głośniej niż tego potrzebowaliśmy. Ale to zdecydowanie było nasze małe niedopatrzenie – Gospodarz informował na swojej stronie o możliwości pobytu z dziećmi, nie wyłapaliśmy tego. Nauczka na przyszłość 🙂
Jeśli macie trochę przestrzeni i czasu jadąc w góry lub mieszkacie w okolicy – wpadnijcie na chwilę oddechu wśród zieleni.
PS. W okolicy są również dwie stadniny, więc dla wszystkich tych, którzy jeżdżą lub chcieliby spróbować jazdy w terenie – w magicznej okolicy, totalnie totalnie polecam. To jest jedno z takich doświadczeń, które na długo pozostanie w Waszych głowach 🙂
